niedziela, 23 listopada 2008

Niedzielne śniadanie


W niedzielę jest zawsze więcej czasu na przygotowanie śniadania. I myślę, że w niedzielę można zapomnieć o liczeniu kalorii i pozwolić sobie na słodkie Kaiserschmarrn. Jesto właściwie potrawa przyrządzana na deser. My jednak jemy ją na śniadanie. Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić zjedzenia tego obfitego dania po obiedzie.

Nazwa Kaiserschmarrn (lub Kaiserschmarren) nie brzmi zachęcająco. Schmarren to śmieci, ścinki, duperelki. Dlatego warto się skupić na pierwszym członie nazwy: Kaiser to cesarz. 

Znam dwie wersje historii powstania tej potrawy. Obie dotyczą Franza Josepha. Pierwsza mówi o tym, podczas pobytu w Salzkammergut przygotowano dla cesarza bardziej wykwitną wersję tzw. Holzfällerschmarrn (Holzfäller = drwal). Drwale do najbogatszych nie należeli. Potrzebowali jednak czegoś pożywnego. Kaloryczne i tanie - takie są Holzfällerschmarrn - usmażone na smalcu i porwane na kwałki placki z mąki i wody z dodatkiem słoniny. Latem, gdy w lesie pojawiały się jagody, dodawano je zamiast słoniny. Dla cesarza trzeba było przyrządzić coś wyjątkowo. Wodę zastąpiono mlekiem, a jagody - rodzynkami, rumem i cukrem. I tak oto z Holzfällerschmarrn powstały Kaiserschmarrn.

Jest też druga wersja ich powstania - dużo mniej romantyczna. Franciszek Józef był wielkim amatorem różnorakich ciast i deserów. Zwłaszcza placków i racuchów. Gdy nadwornemu kucharzowi racuchy sie nie udały i zniszczyły podczas smażenia, dostawała je służba. Były to "śmieci" (Schmarrn), które nie nadawały się dla cesarza. Wszystkim jednak bardzo smakowały (te rodzynki, rum, cukier...). Szybko więc trafiły na austriackie stoły.
Która wersja jest prawdziwa? Jak to zwykle w przypadku legend - nie wiadomo. 
W każdym razie warto spróbować Kaiserschmarrn.





Składniki:

3 jajka
100 g mąki
200 ml mleka
3 łyżki cukru
rodzynki 
masło
1-2 łyżki rumu
cukier puder do posypania


Zaczynamy od oddzielenia żółtek od białek i ubicia piany. Następnie rozpuszczamy na patelni masło i wrzucamy do niego rodzynki, żeby napęczniały. W tym czasie żółtka, mąkę i mleko miksujemy na gładką masę. Ostrożnie dodajemy pianę. Ciasto wlewamy na patelnię i smażymy pod przykryciem - najpierw z jednej, potem z drugiej strony. Nie martwicie się, jeśli podczas przewracania na drugą stronę placek się rozpadnie, bo gdy już się przyrumieni z obu stron, trzeba go porwać przy pomocy dwóch widelców na małe kawałki. Następnie, ciagle smażąc, posypujemy go cukrem i delikatnie mieszamy. Gdy cukier zacznie się karmelizować, polewamy Kaiserschmarrn rumem i podpalamy. Czekamy aż płomień sam zgaśnie i przekładamy na talerze. Podajemy z cukrem pudrem.
Tradycyjnie je się Kaiserschmarren z powdiłami śliwkowymi. My lubimy pokropione sokiem malinowym.

Smacznego!


1 komentarz:

Liska pisze...

Bardzo ciekawa historia :) Dla mnie to też danie typowo śniadaniowe.