czwartek, 30 lipca 2009

Nimm ein Sackerl für mein Gackerl!

Czyli: Weź siateczkę na moją kupeczkę! W ten sposób uroczy psiak ze zdjęcia na podajniku torebek na psie odchody zachęca nas do korzystania z nich. A korzystanie z nich się opłaca - każda sprzątnieta po naszym pupilu kupa to 36 euro w kieszeni (taką karę zapłacimy za pozostawioną "pamiątkę"). Na szczęście podajniki torebek znajdują się co kilkaset metrów, koszy na śmieci teź jest pod dostatkiem.



W ogóle psy w Wiedniu mają całkiem niezłe życie. Właściciel jest co prawda zobowiązany do zgłoszenia psa w magistracie, co wiąże się z roczną opłatą w wysokości 43,60 euro. W zamian pies dostaje swój medalik z numerem i jest rejestrowany w bazie danych. Ponadto miasto przygotowało 126 Hundezone, czyli stref dla psów. Są to mniejsze lub większe, ogrodzone tereny z zadbanym trawnikiem, ławkami i stolikami dla właścicieli, gdzie psiaki mogą się do woli wybiegać bez smyczy. Oczywiście znajdziemy tam też torebki na psie odchody, kosze na śmieci, no i pompę z wodą dla psów.


Z psem bez problemów przejedziemy się też komunikacją miejską (kupujemy mu bilet ulgowy - 0,90 euro, a jeśli mamy Jahreskarte, to pies jedzie za darmo). Wymagana jest oczywiście smycz i kaganiec (małe psy są wpuszczane nieoficjalnie bez kagańca).
Z psem można wejść właściwie wszędzie, do prawie każdego sklepu (oprócz marketów), w restauracjach dostanie on miskę z wodą, a w jednej z lodziarni na Graben można kupić lody dla psów.
Warto pamiętać o tym, że dla Muzułmanów pies jest zwierzęciem nieczystym. Dlatego nie zabierajmy go do tureckiego sklepu i nie dziwny się, jeśli muzułmańscy sąsiedzi będą omijać nas szerokim łukiem.
Więcej przeczytacie w najnowszym wydaniu "Pracy i życia za granicą" w mpim artykule "Pieskie życie".




niedziela, 19 lipca 2009

Zielona wyspa w sercu miasta



No, może nie w samym sercu, ale bardzo blisko centrum (5 stacji metra = 6 minut jazdy od Stephnasplatz) można popływać, poopalać się, pospacerować, pobiegać, pojeździć na rolkach, rowerze... Zwyczajnie odpocząć. Robić wszystko to, co robi się podczas wypadów za miasto nad rzekę. Z tą różnicą, że nie opuszczamy miasta. Wystarczy wsiąść w metro (U1 stacja Donauinsel, U6 stacja Neue Donau), by w kilka minut znaleźć się na Wyspie Dunajskiej (Donauinsel). Poza ścieżkami rowerowymi, zadbanymi łąkami, placami zabaw, wypożyczalniami sprzętu (rowerów, kajaków, rowerów wodnych) na wyspie czekają też liczne mniej lub bardziej romantyczne restauracje i knajpki. To na wyspie przez cały sezon można zjeść obiad u Greka, a wieczorem napić się drinka u Jamajczyków, a wszystko to z widokiem na miasto nad pięknym, modrym Dunajem...
Co weekend (i nie tylko) spotykają się tam całe rodziny, znajomi, żeby wspólnie pogrillować (są specjalne miejsca do tego przeznaczone), pograć, potrenować. Najfajniejsze jest to, że niepotrzebny jest samochód ani wielkie przygotowania, aby na jeden dzień wyrwać się z miasta na zieloną trawkę.